wtorek, 15 czerwca 2010

Drobiażdżek

źródło obrazka: Google grafika, edycja moja


Co decyduje o tym, że kogoś lubię?
Że zaczynam wierzyć, że to może choć trochę moja bratnia dusza?

Gdy kogoś poznaję, zadaję setki mądrych i głupich,
potrzebnych i zbędnych pytań.
Druga strona robi oczywiście to samo.
Jedne odpowiedzi mogą mi się podobać, inne nie,
ale czasem, w zalewie tysiąca informacji,
wystarczy jeden, maleńki drobiazg, który sprawia,
że mrużę oczy jak zadowolona kotka i nie mogę w to uwierzyć,
że ktoś ma tak samo jak ja!

Bo przykładowo X. może być jeszcze większym odludkiem ode mnie,
ale tak jak ja śpi przy włączonym radiu,
Y. natomiast jako i ja wiąże buty alternatywną metodą
(a to wielka rzadkość!),
Z. pamięta z dzieciństwa te same utracone smaki,
a znowu A. też dałaby się pokroić za czekoladę,
B. zaś wychowała się na tych samych serialach i kreskówkach...

Mogłabym tak jeszcze bardzo, bardzo długo.
Czasem okazuje się, że nie ma nic poza taką metafizyczną zbieżnością,
a kiedy indziej to początek pięknej przyjaźni.
Tak czy inaczej, dziękuję wszystkim spotkanym Osobom,
które noszą w sobie cząstkę mnie,
które noszą Mój Drobiażdżek.

czwartek, 10 czerwca 2010

Obserwujący homo viator, czyli o PKS-ie po raz pierwszy


źródło obrazków: Google grafika



Jazda polskimi autobusami to temat rzeka,
tak samo jak dojeżdżanie w ogóle.
Jeszcze nie raz nie dwa napiszę jak to wygląda moimi oczami,
dziś refleksja pierwsza, choć znów o sprawach intymnych.

Sen to dziwne, nie do końca zbadane zjawisko.
Gdy człowiek śpi, odpoczywa, mimo iż jego mózg cały czas pracuje,
choć oczywiście inaczej niż podczas aktywności.
Obserwowanie śpiących osób jest absolutnie fascynującym zajęciem,
a autobus to jedno z nielicznych miejsc, gdzie można
zobaczyć śpiących, zupełnie obcych ludzi.

Dziwne to uczucie, kiedy sama nie śpię i tak się przyglądam.
Dziwne, bo wiem, że patrzę na coś zupełnie intymnego,
normalnie skrywanego przed obcymi.
No bo kto widzi mnie, gdy śpię?
Tylko osoby, z którymi mieszkam lub ściślej dzielę pokój, tudzież łóżko.

Bliskie osoby podglądane podczas snu nie robią jednak
tak obłędnego wrażenia jak te zupełnie obce.
Cóż jest takiego niezwykłego w śpiących?
Wynika to chyba z tego, że po pierwsze taka osoba ma,
co oczywista, zamknięte oczy - najważniejsze pozawerbalne
źródło informacji według mnie.
To już sprawia, że zupełnie inaczej wygląda plus
można odbierać ją tylko behawioralnie.
Po drugie i ważniejsze, czy sobie to uświadamiamy czy nie,
czy jest to rosły mężczyzna czy mała dziewczynka,
taka osoba jest zupełnie bezbronna.

I to chyba cały sekret "mistyki" takiego obrazka.
Śpiący niczego nie udaje.
Jest sobą w całym biologicznym tego słowa znaczeniu.
Tak na przykład dzisiaj był całkiem seksowny młody mężczyzna,
który, gdy zasnął miał wyraz twarzy małego, niewinnego, ufnego chłopca.
Kiedy indziej był cwaniaczek, że tak powiem - bardzo dbający o wizerunek, który potem smacznie spał z szeroko otwartymi ustami.

Gdy się tak jedzie wspólnie autobusem, to na czas podróży,
wszyscy nagle w pewien umowny sposób przestają być sobie obcy.
Przekraczają barierę dotyku, bo muszą siedzieć ramię w ramię,
barierę intymności, bo śpią przy innych,
barierę prywatności, bo każdą rozmowę wyłapuje co najmniej kilka par uszu.
Wszystko się kończy po przekroczeniu autobusowych drzwi,
a każdy nie zastanawiając się nawet nad tym wie,
że to, co w autobusie zostanie miedzy nami pasażerami.